piątek, 6 marca 2015

Mamusiowe dylematy – pierwsza wizyta szczepienna...





 Nie będę się rozpisywać za bardzo, bo szczepienia dla Rodziców to temat rzeka :) 



W poście subiektywnie odniosłam się do dylematu szczepień dziecka.



Jak wiesz Twoje dziecko jest objęte szczepieniami obowiązkowymi (szczepienia przeciwko: gruźlicy, wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, błonicy, tężcowi, krztuścowi, polio, odrze, śwince i różyczce) ale możesz dodatkowo zadbać o jego zdrowie za sprawą szczepień dodatkowych (wirusowe zapalenie wątroby typu A, zakażenia spowodowane przez Haemophilus influenzae grupy B, zakażenia spowodowane przez Streptococcus pneumoniae, zakażenia spowodowane przez Neisseria meningitidis gr. C, kleszczowe zapalenie mózgu, grypa, ospa wietrzna).



W związku z dużą liczbą szczepień powstały szczepionki skojarzone, posiadające antygeny kilku chorób zakaźnych. Ma to na celu ograniczenie liczby kłuć. Rozmawiałam na ten temat z pediatrami jeszcze w szpitalu i zdecydowana większość jest zdania, że owe skumulowane szczepionki są niczym „bomba dla odporności Maluszka”. Ponadto zostały one wprowadzone stosunkowo niedawno, daleko idące następstwa ich stosowania nie zostały jeszcze dokładnie zbadane.



Na forach internetowych można wiele wyczytać na ten temat, ale sama się przekonałam, że im więcej czytasz, tym więcej masz wątpliwości. Aspekty "za" stają się wprost proporcjonalne do aspektów "przeciw" i suma sumarum przed lekturą byłam pewna swojego zdania, zaś po "gupia" :) 



W naszym przypadku po długich rozmowach, wielu przeczytanych artykułach i wypowiedziach na forach internetowych, podjęliśmy z mężem decyzję o szczepieniu tradycyjnymi szczepionkami, czyli 3 kłucia podczas jednej wizyty szczepiennej. 


Wiele osób negowało naszą decyzję – nie wykluczając oczywiście pediatrów. Kiedy jednak poprosiłam tych ostatnich o argumentację, dlaczego powinniśmy zaszczepić córkę szczepionką 5 lub 6 w 1 usłyszałam tylko, że powinnam zaoszczędzić dziecku bólu. Jest w tym trochę racji, ale czy dziecko otrzyma jedno czy trzy wkłucia to tak czy owak będzie je bolało. Ponadto osoby mniej zorientowane straszyły, że tradycyjne szczepionki zawierają rtęć.



Prawda jest taka, że aktualne szczepionki nie posiadają rtęci, w przeciwieństwie do stanu sprzed kilkunastu lat – taka już mentalność i zaściankowość naszego społeczeństwa, które żyje w XXI wieku a nadal wierzy w zabobony i ciężko przyswaja nową wiedzę i nowe technologie J  

W naszym kraju stosuje się szczepionki, które stosowane są we wszystkich krajach Unii Europejskiej.



Kolejny argument przeciw tradycyjnym szczepionkom – odczyny poszczepienne. Owszem występują – najczęściej w postaci gorączki – jednak u niewielkiego odsetka dzieci.


No i następny - zwiększone ryzyko wystąpienia autyzmu - jako oligofrenopedagog wiem, że źródła autyzmu są nadal nieznane dla świata nauki, więc jeśli już to jest to przypuszczenie a nie pewniak. 



I tu anegdotka


Pierwsza wizyta szczepienna



Pani dr: (po długim wywodzie odnośnie tego, jakaż ze mnie matka skoro nie wykupiłam szczepionki skojarzonej) … „Jeśli się pani tak upiera na standardowe szczepionki to proszę się liczyć z tym, że mogą wystąpić odczyny poszczepienne, mianowicie wysoka gorączka, bądź senność u dziecka i to dobry znak, że organizm podjął walkę z wirusem”



Druga wizyta szczepienna:


Pani dr: „Czy u dziecka wystąpiły jakieś odczyny? Gorączka?”

Ja: Nie, córka tylko dłużej spała po wizycie.

Pani dr: „Oj to  niedobrze”

Ja: Brak komentarza, wystarczył znaczący uśmiech J

Pani dr: „W takim razie dziś ma Pani wykupioną szczepionkę?”

Ja: Nie, konsekwentnie będziemy stosować szczepionki tradycyjne.

Pani dr: (z oburzeniem w głosie) „No to już Pani wybór, niech dziecko cierpi skoro Pani tak chce.”

Ja: (z pełną premedytacją) Owszem, tak chcę! Oooo ;)



Trzecia wizyta wyglądała bardzo podobnie ;)



Nie neguję decyzji Rodziców, którzy podali swemu dziecku szczepionkę skojarzoną, ani też nie namawiam nikogo, by wybrał szczepionki tradycyjne.


Uważam, że wybór szczepionek dla dziecka jest indywidualną kwestią rodziców, bądź opiekunów dziecka. Tym samym do lekarzy nie należy aprobowanie bądź negowanie owego wyboru a tylko i wyłącznie poinformowanie o możliwości zastosowania innej szczepionki.




4 komentarze:

  1. A może zrobiłaś tak z oszczędności ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie z oszczędności a z rad pediatrów w szpitalu, w którym rodziłam. Upośledzić odporność dziecka na samym początku łatwo, tylko konsekwencje mogą być przykre. Poza tym tradycyjne szczepionki są stosowane od lat i przynajmniej wiadomo, że działają ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. sPałaszowane7 marca 2015 20:37

    Właśnie dziś rozmawialiśmy z mężem na ten temat i jedno jest pewne, jako rodzic zamiast cieszyć się macierzyństwem cały czas martwię się czy lepiej szczepić, czy nie, pierwszą córkę zaszczepiliśmy 6 w 1 (pierwsze szczepienie za namową położnej i lekarza, więc już poszliśmy tym trybem) ale drugiego dziecka chyba nie zaszczepimy w ogóle. Przeraża mnie nagonka służby zdrowia do szczepionek. Ostatnio pielęgniarka w przychodni naskoczyła na mnie, ze córka nie była szczepiona na mmrII (odra, świnka, różyczka )ale ponieważ leczę ją dermatologicznie, miała już kilka różnych antybiotyków, to nie zamierzam ryzykować dodatkowych powikłań, ale dla nich liczą sie tylko statystyki, a to moje dziecko !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak piszesz... statystyki :( No niestety, dla pracowników służby zdrowia to kolejny pacjent, przypadek, a dla nas to najważniejsza osoba na świecie. I nikt nie daje nam żadnej gwarancji, że nasze decyzje co do szczepień są słuszne.

      Usuń

Dziękuję za komentarz :)