Od dziewięciu miesięcy zadziwia mnie zjawisko lulania.
Zauważyłam pewną zależność, mianowicie:
branie niemowlaka na ręce = lulanie
Kiedy dziecko jest niespokojne, marudzi czy płacze to
lulanie jest zjawiskiem dość naturalnym, ale żeby cały czas lulać dzieciątko,
jakby miało notoryczne problemy z odbiciem po jedzeniu… Brak słów!!!
Zastanawia mnie czy to jest dla dziecka miłe kiedy cały czas
jest w ruchu góra-dół - góra-dół.
Nie mam nic przeciwko kołysaniu, ponieważ nasz Skarb jest do tego przyzwyczajony, pamięta kołysanie z okresu życia płodowego.
Dlaczego nie lulam córki? A dlaczego miałabym to robić? Wszyscy zwracają uwagę tylko na to, że tego nie robię. Łatwo powiedzieć, kiedy przychodzi się na godzinkę czy dwie, polula i pójdzie a rodzice zostają z Maleństwem, które domaga się noszenia na rękach. Nikt jednak nie zastanowi się nad tym, że teraz dziecko jest malutkie, waży niewiele, ale przyzwyczajenie zostaje i możesz później lulać 10-15 kilogramowego Brzdąca.
Ponadto jakie są pozytywne strony Lulania?
Odpowiedź typu "bo tak się robi" lub "bo dziecko tego potrzebuje" mnie nie satysfakcjonuje.
Niedawno byłam z Anastazją u lekarza, po korytarzu chodziła
jak nakręcona mama trzymiesięcznej dziewczynki. Z rozmowy dowiedziałam się, że
mamusia ok. trzydziestu lat, pierwsze dziecko.
Córeczka była spokojna, grzeczna, uśmiechała się do niemalże
wszystkich oczekujących na wizytę. A mama chodzi i lula, co ja piszę – potrząsa
wręcz tym dzieckiem. Uwaga – chwila przerwy – mama siada i zwraca się do Małej
Ślicznotki:
- Kochanie może się napijesz? <wyciąga butelkę z pomarańczową cieczą,
reklamowaną jako sok dla dzieci>
Dziewczynka pije…. i pije…. i pije…. Mama chowa butelkę,
wstaje i … lula…lula i luuuuuuula! Po chwili dziewczynce się ulało, a mamusia w krzyk:
- "Dlaczego tak robisz?" <zabrzmiało to niczym pytanie retoryczne, może jej zdaniem 3miesięcznie dziecko jest w stanie
kontrolować owe odruchy>
Moja myśl: Mogłaś jeszcze bardziej rozruszać żołądek
Maluszka!
Wyciera dziecko, po czym wstaje i na nowo podrzuca
dzieckiem.
Przyznam szczerze, że rzadko brakuje mi słów – w tym
przypadku milczałam…