Będąc w ciąży wiele czytałam nie tylko o tm pięknym okresie w życiu kobiety ale również o wychowywaniu dzieci. Stwierdziłam, że będę tak pochłonięta zajmowaniem się dzieckiem, iż nie będę miała czasu na lekturę :) Życie zweryfikowało moje przekonanie hehe ;)
Podjęłam nawet tematykę nocnikowania, ale kiedy na początku niemalże każdego artykułu czytałam "każde dziecko ma swój indywidualny tok rozwoju", "trudno określić kiedy powinno się rozpocząć naukę korzystania z nocnika" stwierdziłam że nie ma sensu się dalej zagłębiać w lekturę. Doszłam do wniosku, że zdam się na własną "matczyną" intuicję.
Od pierwszych tygodni życia mojej Kruszynki obserwowałam jej reakcje kiedy wypełniała pampersa :) Pomogło mi w tym częste wierzenie pupy Anastazji, zwłaszcza w okresie upałów. Niestety, nie zauważyłam żadnych szczególnych symptomów kiedy robiła siusiu i tak jest do tej pory.
Kiedy Córka skończyła 6 miesięcy rozpoczęłyśmy przygodę z nocnikowaniem. Na początku pokazałam jej nowy nocniczek, a kiedy ją na nim posadziłam zaczęła płakać. Podobnie za drugim i trzecim razem. Postanowiłam wykorzystać pralkę - chyba każde dziecko lubi dźwięk wirującej pralki, dlatego zaczęłam sadzać ją na nocnik, kiedy robiłam pranie.
Pomogło, jednak pralka nie jest włączona na tyle często, aby wypracować nawyk korzystania z nocnika kilka razy dziennie. We wszystkich miejscach otaczających miejsce dłuższych posiedzeń Anastazji powiesiłam kolorowe obrazki (na szafce, grzejniku, pralce).
Po 3 miesiącach Anastazja siedzi sama, uciekła z nocnika tylko raz i to po to, by zajrzeć do pralki ;)
Codziennie rano zarówno siusiu jak i kupka ląduje w nocniku :) Biegamy do łazienki kilka razy dziennie.
Każdy sukces nagradzaliśmy z mężem brawami, okrzykami radości i lawiną buziaków - teraz Córeczka sama bije sobie brawo zanim jeszcze czarodziejski nocnik zacznie grać ;)
Duma mnie rozpiera ;)