Niemowlę

Pierwszy dzień z życia Mamy!



Wczoraj urodziła się nasza Kruszynka.



Miałam spotkanie z położną – edukatorem do spraw laktacji – bardzo miła i efektywna rozmowa. Dokładnie poinstruowała mnie jak przystawiać dziecko do piersi, ostrzegała przed nawałem pokarmu w czwartej dobie po porodzie. Chętnie odpowiedział na wszystkie nurtujące mnie pytania.

Wieczorem szok – pierwsza zmiana pampersa – co prawda czytałam o smółce ale to co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania ;) Zawsze myślałam, że moja wyobraźnia jest bardzo bujna – byłam w błędzie ;)



 Noc minęła spokojnie. Maleńka również była zmęczona po długiej podróży na ten świat, więc spała prawie całą noc. Jestem pełna obaw, czy sobie poradzę. Odkąd pamiętam bałam się dzieci, które nie skończyły 4 miesięcy, były maleńkie a ja nie mam żadnego doświadczenia.



Zmieniła mi się współlokatorka. Ania! (Pozdrawiam Cię Kochana! <3) Jakaż była moja radość kiedy powiedziała mi, że urodziła drugie dziecko – czyli ma doświadczenie, w razie problemów pomoże, doradzi ;)

No i się nie myliłam – dzięki jej pomocy mogę się spokojnie wykąpać, zadbać o to, by nie straszyć innych swoim wyglądem ;)  Zastanawiam się dlaczego w łazience nie ma lustra – podejrzewam, że to profilaktycznie, by zmierzyć ryzyko wystąpienia depresji poporodowej! :)



Czas płynie mi bardzo szybko. Anastazja jest grzeczniutka – cały czas spędza przy piersi, co bardzo mnie cieszy, bo zależało mi, by karmić piersią. Okazało się, że mamy z Anką wiele wspólnych tematów – poza porodem, dziećmi i pobytem w szpitalu ;)



Jest mi tylko przykro, że córeczka Ani nie jest przy niej, mogłam sobie tylko wyobrazić jakie to trudne dla matki.



Większość czasu spędzamy w łóżku, ponieważ dłuższe stanie, czy chodzenie sprawia mi ból. Odpoczywam póki jest okazja, idąc za radą innych Mam. Anastazja i tak widzi niewiele ale opowiadałam jej o widoku z naszego okna, o pięknej pogodzie, o  helikopterze, który startował na akcję.



Obchód minął szybko. Wszystko jest w najlepszym porządku, więc pojawia się nadzieja, że szybko wyjdziemy do domku.

Wizyta pediatrów – jestem trochę zdenerwowana – nie chciałabym usłyszeć, że Mała ma żółtaczkę, więc badanie na wstrzymanym oddechu. Lekarze są bardzo dokładni, delikatni i czuli w stosunku do Maleństwa. Osłuchali serduszko, sprawdzili odruchy warunkowe, zważyli dziecko i obejrzeli z każdej strony.



Wszystko dobrze ;)



Kładziemy się do łóżka – pominę lepiej jak owe wchodzenie i schodzenie z łóżka wyglądało – wspólnie z Anką śmiałyśmy się z naszych strategii siadania i wstawania.;)  



Przyjeżdża moja siostra z mamą – przyszywaną babcią Anastazji – nie  mogą się nadziwić jaka Córcia jest maleńka. Oczu oderwać nie mogą – jak i ja, ale u mnie to już siła wyższa ;)



Po ich odjeździe kolejne odwiedziny – moja mama z braćmi. Chłopcy akurat nie mogli oderwać oczu od okna, bo właśnie karmiłam Mała. Moja mama jest szczęśliwa – wreszcie została babcią. Trzymając wnuczkę w ramionach uśmiechała się cały czas.

Sesja zdjęciowa – komentarze odnośnie mego strasznego wyglądu i po odwiedzinach.



Kolejny obchód, kąpiel i pogaduchy. Nadszedł czas pierwszej kąpieli dziecka.

Inaczej to sobie wyobrażałam. Chciało mi się płakać. Nie mogłam  w tym czynnie uczestniczyć. Mogłam tylko patrzeć… patrzeć jak moje dziecko jest myte w umywalce w ekspresowym tempie – jakby to była praca na akord. Płakać mi się chce!  Z jednej strony rozumiem, że na oddziale jest dużo noworodków do kąpania         a   z drugiej – to było dla mnie takie przeżycie, że nie zapomnę tego do końca życia.



Idziemy spać, razem.

Niezastąpione i bezcenne uczucie zasypiać z Dzieciątkiem w ramionach.



Mam nadzieję, że jutro wrócimy do domu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz :)